DUSZPASTERSTWO
BANKOWCÓW DIECEZJI RZESZOWSKIEJ MATEUSZ
|
Powrót
do strony głównej/Wspomnienia/Pielgrzymka
dziękczynna.../Poniedziałek
|
|
Poniedziałek
|
|
Do San Giovanni Rotondo
wyjeżdżają trzy autokary. Ponieważ jest to najdalsza trasa, więc wyjazd
jest bardzo wcześnie. Z kempingu wyjeżdżamy już o 3.15. Szybkie śniadanie
i wyjazd jest przewidziany na 3.30. Jednak się opóźnił, bo wystąpiły pewne
trudności organizacyjne. Kilka osób samowolnie zmieniło decyzję o trasie
wyjazdu , stąd dla niektórych, wcześniej zapisanych po prostu
brakło miejsca. Dlatego księża sprawdzali wszystkich wg przygotowanych
list, co zajęło sporo czasu i skończyło się przykro dla osób nie
zapisanych wcześniej.
Na Monte Cassino wybiera się 6 autokarów, a 1 do Manopello. Wyjazd tych
autokarów przewidziany jest dopiero na godz. 7.30.
Nasze autokary z kompletem pielgrzymów ruszają w drogę. Ze względu na
bardzo wczesną porę, dosypiamy po drodze. Pobudka dopiero przed Monte
Cassino na poranną modlitwę. Jesteśmy u podnóża pasma górskiego. Słońce
pięknie świeci -niebo błękitne, będzie piękna pogoda.
Na trasie czekają na nas trzy siostry zakonne - Polki – ze Zgromadzenia
Sióstr Ukrzyżowanego Chrystusa, które były umówione z Ojcem Janem. Do
naszego autokaru wsiada siostra Maria. Dojechaliśmy do miasteczka Cassino,
które leży przy drodze wyjazdowej na szczyt. Rozpoczynamy wyjazd
serpentynami do góry. Przed nami na stoku góry pomnik z luf armatnich. Tu
jest piękna wiosna. Widoki wspaniałe. U podnóża miasteczko, nad którym
snują się mgły, a wokół góry, których szczyty jeszcze w śniegu. O tej
porze dnia – jest bardzo wcześnie- nikt jeszcze na szczyt nie wyjeżdża,
więc bez problemu wspinamy się do góry. Wokół są góry , tylko poniżej tego
szczytu dolina, którą przebiega główna droga z południa Włoch do Rzymu.
Dopiero tu na szczycie można zrozumieć, dlaczego tak ważnym miejscem dla
Niemców w czasie II wojny było utrzymanie tego wzgórza. Stąd jak na dłoni
widzieli wszystkie wojska pojawiające się na drodze do Rzymu. Zdobycie
tego szczytu oznaczałozatrzymanie Niemców w marszu na Rzym.
Podjeżdżamy na parking przed Polskim Cmentarzem Wojskowym. Dochodzimy
aleją wysadzoną cyprysami, które sprawiają wrażenie jakby stały na
baczność i pełniły straż honorową. Dziś już trochę rozrośnięte, wychodzą
na alejkę. W centralnym miejscu cmentarza zapalamy znicze. Teraz modlitwa
za poległych, hymn państwowy i pieśń “Czerwone maki”. Mamy w grupie
organistę, więc ten śpiew o poranku brzmi wyjątkowo donośnie. Na tym
cmentarzu jest pochowanych ponad 1000 polskich żołnierzy.
|
|
Odwiedzamy mogiły, i w ciszy
opuszczamy cmentarz. Na szczycie znajduje się opactwo i klasztor
benedyktyński odbudowany od podstaw ze zniszczeń wojennych. Obiekt bardzo
okazały, ale o tej porze wszystko jeszcze zamknięte. Zjeżdżamy bez
przeszkód z góry. Mgła się powoli podnosi nad miastem. Na zboczach bujna
trawa, zielone drzewa i kwitnące różnobarwnie krzewy. Widać nawet kwitnące
czerwone maki.
Ruszamy do San Giovanni Rotondo. Siostra zakonna z Instytutu Apostołek
Jezusa Ukrzyżowanego opowiada nam o Ojcu Pio. San Giovanni Rotondo
położone jest na południu Włoch w rejonie o nazwie Apulia. Na Górze Bożego
Miłosierdzia był mały kościółek, w którym rozpoczynał posługę Ojciec Pio,
a obecnie rozrosło się to do ogromnych rozmiarów. Ojciec Pio prowadził
duchowo dużą grupę osób przygotowując ich do kapłaństwa, względnie na
przyszłych założycieli zgromadzeń. Został powołany do pomocy w dziele
zbawienia Chrystusa. Znosił ogromne cierpienia z powodu stygmatów oraz
wielu innych chorób. Ale te cierpienia to była jego misja. Spędzał czas
głównie między ołtarzem a konfesjonałem. Stygmaty miał 50 lat.
Jedziemy ciągle między wysokimi górami, co rusz to długie tunele pod
górami. Przebijamy się przez Apeniny do wschodniego wybrzeża. Nareszcie
skończyły się tunele i jedziemy wybrzeżem morskim. Po lewej stronie mamy
piękny lazur morza Adriatyckiego, a po prawej wzdłuż autostrady ciągną się
sady oliwne i winnice, sady owocowe i plantacje warzyw. Tu wiosna w pełni
a może nawet lato, ale anomalie pogodowe też nie omijają tego regionu. Jak |
|
mówi siostra Maria,
jeszcze 10 dni temu w tym miejscu spadł śnieg i leżała |
|
warstwa ok. 10 cm.
Ojciec Pio urodził się 25. 05. 1887 r., ochrzczony na drugi dzień dostał
na imię Francesco. Już w dzieciństwie miał widzenia z Jezusem i Maryją.
Gdy rodzice pokazywali mu święte obrazki , to na Pana Jezusa i Matkę Boską
mówił, że on ich zna , bo często z nimi rozmawia. Ale bardzo często
dręczył go szatan, również i fizycznie, bo bywał po takich nocnych
utarczkach poobijany. Stygmaty otrzymał 25. 08.1918 r. Miał dziurę w sercu
i ranę w boku, z których wypływała ciągle krew. Rany na rękach i nogach
nieustannie krwawiły. Przez to miał trudności z wykonywaniem czynności i
chodzeniem.
Posiadał trzy nadprzyrodzone dary: bilokacji tj przebywania równocześnie w
kilku miejscach; dar wnikania w ludzką duszę i myśli oraz dar wytwarzania
i rozprzestrzeniania wokół siebie pięknego zapachu fiołków – bardzo mocny
zapach.
Ojciec Święty
Jan Paweł II spotkał się z Ojcem Pio i pisał do niego listy – prośby o
modlitwę w określonych intencjach. Kanonizowany przez Jana Pawła II 05.
06. 2002 r. Zbliżamy się do San Giovanni Rotondo i wjeżdżamy znów w góry.
Tym razem są to Góry Gargamo. Są to wysokie , skaliste góry, porośnięte
trawą, a tylko nieliczne zbocza drzewami. Podjeżdżamy na parking na
przedmieściu, a do centrum miasteczka można dojechać tylko miejskimi
autobusami. Na zboczu góry usytuowany jest ogromny szpital Ojca Pio to Dom
Ulgi w Cierpieniu. Obok bardzo dużo nowych budynków, to same hotele, które
wyrastają jak grzyby po
deszczu.
|
|
Całe San Giovanni Rotondo jest
związane z Ojcem Pio, a my zwiedzamy |
|
obiekty sakralne. Do nich
należą: klasztor kapucynów, w którym święty mieszkał i pracował przez 52
lata, Bazylika Matki Bożej Łaskawej, droga krzyżowa i sanktuarium św. Ojca
Pio.
Po prawej stronie bazyliki rozpoczyna się droga krzyżowa. Na jej początku
stoi wykonana z brązu figura św. Ojca Pio. Szlak biegnie zakolami po
zboczu góry Castellano. Nabożeństwo prowadzi Ojciec Jan z Terliczki. W V
stacji Szymon Cyrenejczyk ma twarz Ojca Pio. Drogę krzyżową kończy wielka
postać Chrystusa Zmartwychwstałego.
Po krótkiej przerwie idziemy zwiedzać sanktuarium Ojca Pio położone
naprzeciwko Domu Ulgi w Cierpieniu. Jest to imponująca budowla uważana za
cud architektoniczny. Kształtem przypomina muszlę, do której wnętrza
wiedzie największy na świecie łuk kamienny. Wchodzi się bezpośrednio z
placu, nie ma żadnych schodów, a posadzka jest taka jak na placu. Wnętrze
ogromne, mieści 7 tysięcy miejsc siedzących, i dach jest wsparty na takich
łukach jak wejściowy, które rozchodzą się promieniście od prezbiterium.
Każdy szczegół w świątyni ma swoją wymowę symbolu. Wszystko jest
nowoczesne, zupełnie odmienne od świątyń tradycyjnych. Nas oprowadza jedna
z sióstr zakonnych i przybliża nieco znaczenie tych symboli. Najświętszy
sakrament przechowywany jest w bocznej kaplicy i umieszczony znów
symbolicznie jakby w latarni ulicznej, która ma oświetlać drogę.
Przed świątynią jest ogromny plac kościelny, który może pomieścić ok. 30
|
|
tysięcy wiernych. Opada on
równią pochyłą w stronę wejścia, jakby
|
|
wprowadzał pielgrzyma. Na
prawej połowie placu wysadzone drzewa oliwne, już wieloletnie oraz wokół
placu bardzo dużo różnej roślinności.
Następnie przechodzimy do muzeum Ojca Pio. Zorganizowane zostało w
klasztorze, w miejscu, gdzie mieszkał i pracował. W celi pozostały lóżko,
krucyfiks, szafka nocna , dwa krzesła i wisząca na ścianie półka z
książkami. W korytarzu w szafach zgromadzono listy, pisma i książki oraz
rzeczy osobiste, a w szklanych gablotach rękawiczki ze śladami krwi,
którymi zakrywał rany na dłoniach.
W pobliżu klasztoru tj. w tym samym budynku znajduje się sanktuarium Matki
Bożej Łaskawej. Składają się na nie dwie świątynie: jedna z lat 1540-1578
a druga wybudowana przez Ojca Pio w latach 1956-1959.
W tej starej świątyni – małej, jednonawowej - Ojciec Pio przez 43 lata
odprawiał Mszę Świętą, to było jego ulubione miejsce. Tu w konfesjonale od
1935 r. aż do dnia swojej śmierci spowiadał kobiety. Mężczyźni byli
spowiadani w zakrystii. Na chórze tego kościoła znajduje się krucyfiks,
przy którym św. Ojciec Pio otrzymał stygmaty, tu zawsze modlił się przed i
po swojej Mszy Świętej. W tym kościele mamy Mszę Świętą – bardzo
uroczystą.
Nowa świątynia wzniesiona zaraz obok starej, została wyniesiona do rangi
bazyliki mniejszej i oddana do użytku w 1959 r. To duża trzy nawowa
świątynia, przypominająca kształtem świątynie z czasów Konstantyna
Wielkiego. |
Wewnątrz mozaikami
wyłożona absyda i wszystkie osiem ołtarzy bocznych – związanych z Maryją.
W krypcie pod ołtarzem św. Franciszka, przeniesionym ze starego kościoła,
znajduje się grób świętego. Obecnie jest on pusty, bo ciało zostało
ekshumowane i jest poddawane szczegółowym badaniom. W niedługim czasie ma
być wystawione w szklanej trumnie na widok publiczny. Dlatego nie
schodzimy do grobu.
Jeszcze drobne zakupy i autobusami miejskimi zjeżdżamy na parking
podmiejski, skąd naszymi autokarami wyruszamy w drogę powrotną. Pobyt tu,
w miejscu, gdzie nie tak dawno żył święty Ojciec Pio, wywiera na każdym
pielgrzymie ogromne wrażenie. Za sprawą jednego kapucyna -Ojca Pio – to
miejsce każdego roku odwiedza ok. 6 mln pielgrzymów. Ten niezwykły święty
pozostawił po sobie równie niezwykłą pamiątkę : on cierpiący całe życie
wybudował dla innych Dom Ulgi w Cierpieniu – ogromny kompleks leczniczy
złożony z sanatorium i nowoczesnego szpitala, który może jednorazowo
przyjąć 1200 chorych.
W drodze powrotnej przed Rzymem spotykamy nasze autokary wracające z
Pompeji. Jest godz. 23,00. Poprzedniej nocy złodzieje ukradli jeden z
naszych pielgrzymkowych autokarów tj nr 9 z parkingu przy hotelu. Dzięki
pomocy Rzeszowskiego Oddziału PKS, włoska firma transportowa wynajęła nam
autokar i wszystkie grupy pojechały na zwiedzanie. Jednak wyjazd grupy na
Monte Cassino, Wezuwiusz i do Pompeji opóźnił się. W związku z tym faktem,
po Mszy Świętej na polskim cmentarzu wojskowym na Monte Cassino,
zrezygnowano z wyjazdu na Wezuwiusz, tylko udali się wszyscy do Matki
Boskiej Różańcowej w Pompejach. Z Polski jedzie do nas zastępczy autokar,
abyśmy wszyscy razem mogli wrócić do kraju.
Zaliczamy jeszcze późną obiadokolację i wracamy na kemping.
|
|
|
|
Powrót
do strony głównej/Wspomnienia/Pielgrzymka
dziękczynna.../Poniedziałek
|